Więcej się nie dało.
Listopad jazztopad.
Halny, zielona trawa i śnieg, kikuty drzew.
Grzaniec na katar.
Kochane Zakopane.
Zawsze tu ciągnie.
W góry teraz się nie da bo dudla.
Niebezpiecznie.
Jednak, tylko tu nie bierze mnie depresja.
- Napisałam ja też wiersz o listopadzie, w autobusie z Krakowa do Zakopanego.
- Listopad
Koniec świata
Załamanie.
Niewyspanie
Depresyjne wyczerpanie
Słońce kradnie
Dzień zabiera
Żółtym liściem się zaczyna
Żegna mglistym cieniem
W górach halny
Oszalały
Chore serce, chora głowa.
Resztę dobrych myśli schowam
Przed nim
NOVEMBER IN ZAKOPANE.
I had only one night, evening and the morning.
Rain spots of snow, necked trees I saw.
Hot wine for my bloody cold.
I love this płace.
Whole year.
Mountains trips not safe now for the huge wind called HALNY.
Breaking trees.
Bloody November.
May it end soon.
The worst month in the year.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz